szał zakupów, wyboru/szukania prezentów, a w głowie apogeum frustracji, rozczarowań siebie i innych (nie wiem co jest gorsze).
Czy jedynym pocieszeniem jest to że jak szybko przyszły, tak szybko się zakończą ?
JESTEM HAZARDZISTĄ, mam 37 lat, żonaty (już nie), jedno dziecko (6lat) - (info z 2015roku), 12 lat temu rozpocząłem inwestowanie na giełdzie (problemy zaczęły się przy okazji gry na rynku FOREX), wykształcenie wyższe (UW) + studia podyplomowe i ... cała masa problemów. Proszę wyślij link do bloga swoim znajomym, umieść go na facebooku, może znajdzie się chociaż jedna osoba, która w porę się zatrzyma, zastanowi się i zrozumie, co stawia na drugiej szali.
szał zakupów, wyboru/szukania prezentów, a w głowie apogeum frustracji, rozczarowań siebie i innych (nie wiem co jest gorsze).
Czy jedynym pocieszeniem jest to że jak szybko przyszły, tak szybko się zakończą ?
... "to już 10 miesięcy".
Słońce świeci, błękitne niebo, ciepełko ... a czuje się jak bym był uwięziony w ciemnej, wilgotnej celi w zameku d’If (Hrabia Monte Christo - zawsze uwielbiałem ten film, kiedy pierwszy raz dawno dawno temu go obejrzałem, za dzieciaka, nawet książkę przeczytałem - jedna z niewielu 😞) - ciekawe dlaczego tak mi się spodobał, ta wolność kojarzona z pieniędzmi, beztroska, brak zmartwień (na tym egzystencjalnym poziomie), a mimo wszystko w duszy o głowie "bałagan" - czy to akceptowalna cena za komfortowe życie ?
Nie da się żyć bez pieniędzy, bez wystarczającej ilości pieniędzy, a ile to "wystarczająca ilość" ? Gdzieś usłyszałem że to tyle żebym mieć co jeść, w co się ubrać i mieć gdzie spać - niby tak, ale można spać w obskurnym wynajmowanym pokoju lub domu przy plaży, czy gdzieś w górach, można jeść zupkę chińska lub homary na Bali - skrajne przykłady ale taka już moja natura. Gdzie ten złoty środek, kiedy osiągnę spokój w tej materii by móc ciut odetchnąć, z podniesiona głową iść przez życie, by nie myśleć o pieniądzach, że nie mam na to czy tamto, na spędzanie czasu, na odpoczynek w warunkach jakie bym chciał, nie zastanawiać się czy wydać pieniądze na odświeżenie garderoby czy pseudo wakacje - czy dożyje tego dnia 🤣 (taki trochę przez łzy).
Ulało mi się ... nie przepraszam, bo tak teraz mam.
... od ostatniego mojego wpisu (bardzo szybko leci ten czas).
Pytacie co u mnie słychać - zależy gdzie ucho przyłożyć, na który aspekt życia spojrzeć oraz to w jakiej w danym dniu jestem "dyspozycji" - ale chyba tak ma każdy, tak wygląda życie. W dużym skrócie, będąc szczerym ze sobą i obiektywnym to bym przedstawił to tak. Aktualizując dane z opisu bloga, na tą chwilę to mam już 45lat - reszta bez zmian, wracając do poszczególnych "aktywności":
- praca - nie wiem dlaczego przyszła mi do głowy jako pierwsza, coś to oznacza (na bank tak), czy dlatego że wiąże się z pieniędzmi, zarabianiem, jednocześnie tym czego przez całe życie pragnąłem mieć w dostatku, a może dlatego że bez pieniędzy nie da się żyć, potrzebujemy ich by zaspokoić podstawowe potrzeby, ale żeby też nie wegetować, żeby też móc "korzystać z życia", móc pomóc innym, zapewnić dziecku edukację, wakacje ... Ale też w tym miejscu może pojawić się presja na to żeby mieć "więcej", a dla każdego "więcej" oznacza coś innego, dla jednego będzie to móc nie chodzić dziś głodnym, a dla drugiego móc pojechać na letnie wakacje nie do Grecji tylko na Malediwy - szczerz życzę każdemu takich dylematów, bez krzty sarkazmu i zazdrości - ale ta presja i podjęte działania by mieć więcej, może (oby nie) przyczynić się do tego że takich historii jak moja, będzie więcej. Generalnie nad tym tematem też popracowałem, zmieniłem nieco optykę na pracę, ludzi, klientów i dużo zmieniło się na +
- zdrowie - to fizyczne ma się bardzo dobrze, regularne ćwiczenia, patrzenie na to co jem (i ile jem) daje rezultaty. Z tym psychicznym bywa już różnie. Bo jak tak spojrzę na siebie z boku i widzę 45 letniego faceta, bez kasy, mieszkania, oszczędności, całkowitego "golasa" startującego od zera, to nie jest to świetlana przyszłość (staram się tak nie myśleć, że mam czas i jeszcze dużo mogę zrobić/osiągnąć). A jak mnie widzi, jak mnie ocenia, jak na mnie patrzy - co gdzieś głęboko czuje osoba (która zna moją historię) z którą bym chciał "coś więcej", co ja jej oprócz siebie mogę dać, jak mam ją przekonać, jak pokazać że jestem w stanie dać jej bezpieczeństwo (to finansowe również), czy jest mi w stanie zaufać, czy będzie na mnie patrzyła jak na bombę z opóźnionym zapłonem, czy moje zachowanie będzie postrzegane przez pryzmat przesłanek czy nie zacząłem grać - a może te rozważania są g...o warte i powinienem tu pisać jak wierzę że będzie wyglądało moje życie, jak jestem z kimś kto mnie akceptuje, wierzy we mnie, zna mnie i chce ze mną być, takim jakim jestem, że mnie ....
- rodzina - takie obce słowo w mojej sytuacji. dziecko 13 lat, więc przed nim sporo wyzwań (szkoła, egzaminy, dojrzewanie), jaki obraz mnie ma moje dziecko, co ma mi za złe, jak duży żal ma że nie byłem z nim przez ten czas, dlaczego tak było, oby tylko grama winy nie brał na siebie, a może tak być, bo wówczas był tylko dzieckiem jak się rozstawaliśmy, a i przed tym zanim się rozstaliśmy nie byłem za fajnym ojcem, bo jeśli byłym to głownie ciałem. Przyjdzie taki czas, myślę że już niedługo, że po męsku z nim porozmawiam, czy to zrozumie, czy mi wybaczy ...
- inne - doskwiera poczucie samotności, "przegrałem" kolegów, przyjaciół, bo nie chciałem mieć z nimi relacji, nie miałem czasu by się spotkać, pieniędzy by wyjść na piwo na miasto i dużo z tego umarło. W tym wieku ciężko buduje się nowe relacje, bo gdzieś tych ludzi trzeba spotkać, gdzieś mieć z nimi kontakt, hobby, pasja - na to też są potrzebne pieniądze (wracamy do punktu "praca"). Źle się czuję sam ze sobą, nie potrafię usiąść na miejscu, wciąż chcę coś robić cokolwiek - by zagłuszyć tą wewnętrzną ciszę, by nie myśleć - nie lubię siebie, boję się tego co we mnie - nad tym też staram się pracować, to początek drogi, ale wszystko ma swój początek.
Chyba tyle, sporo tego, potrzebowałem chyba się uzewnętrznić - i znów dygresja dlaczego robię to tu, a nie z kimś mi bliskim, nie chce kogoś wystraszyć, boje się odkryć karty (niefortunne wyrażenie - poczucie humory wciąż dopisuje), boję się uświadomić kogoś ile tych problemów, dylematów, lęków, obaw we mnie siedzi, że tego nie dźwignie i ucieknie by ratować/zadbać o siebie. Dużo lęku, dużo obaw, które prawdopodobnie są tylko w mojej głowie.
Trzymajcie się, dużo słońca w życiu.
... nowe wyzwania, sytuacje. Z końcem roku skończył mi się plan spłaty, czekam na PIT i będę mógł złożyć sprawozdanie za 2022r + wniosek o umorzenie pozostałych długów - mam nadzieję że to będzie zwykła formalność i będę "wolny". Od długów na pewno, ale pozostanie to uczucie zmarnowanego życia (nie tylko sobie), startowania od zera (w wieku 45lat ciężko przełyka się taki fakt), ale jestem zdrowy, więc nie pozostaje nic innego jak dać sobie radę, być dobrej myśli i wierzyć że wszystko działa na moją korzyść - no bo jak może być inaczej.
Dużo zdrowia w Nowym Roku !
... a ja wciąż w tej czarnej d...e, wiem że nie powinienem tak myśleć, wiem że powinienem odwrócić się od tego, wiem że to przeszłość, wiem ... Ale jest życie, codzienność, te "małe" codzienne przeszkody, 44 lata na karku i perspektywa zaczynania wszystkiego od zera, nie mając nic, nic materialnego - trochę to dołujące w tym materialnym świecie.
Jestem wdzięczny, że jestem zdrowy, silny, przystojny 😁 Wiem że będzie lepiej, dużo lepiej, będzie bardzo dobrze i tak bardzo nie mogę się doczekać. Taki ze mnie niecierpliwy człek.
Dużo zdrowia, radości, wiary w to, co ma dać Wam szczęście i spełnienie.
... nic nie idzie po Twojej myśli, masz wrażenie że cały świat sprzysiągł się przeciwko Tobie, demony wracają w nieco inne postaci/formie, ale nikt nie mówił że będzie lekko, że teraz tu już pasmo nieustających sukcesów ...
Trzeba pamiętać że zawsze sieci słońce, nawet wówczas gdy niebo zasnute jest chmurami.
... całego tego g...a. Sam nie wierzę w to co teraz się u mnie dzieje, jak zmieniam patrzenie na świat, co do mnie przychodzi. Mój racjonalny, analityczny umysł odpuszcza i otwiera się na to co się dzieje TU I TERAZ. Akceptacja TERAŹNIEJSZOŚCI takiej jaka jest - co oczywiście nie oznacza bierności i zaniechania próby zmiany czy poprawy tego czy owego - nie stawiania jej oporu, nie wymyślania tysiąca scenariuszy jak może wyglądać przyszłość na którą nie mam żadnego wpływu, tylko życie chwilą, bycie w tym momencie - nie jest to proste, to początek mojej drogi, tą drogą mam zamiar podążać i w tym kierunku się rozwijać.
A to wszystko dzięki jednej osobie, która swoją cierpliwością, upartością przemycała to do mojej głowy, aż kliknęło - bardzo dziękuję M. ! ! !
Tyle mnie tu nie było, aż nie chce mi się wierzyć - przepraszam !
Co u mnie w telegraficznym skrócie, tylko od czego zacząć. Realizuję plan spłaty, lekko nie jest bo wyrok miałem w styczniu, w marcu pandemia i praktycznie od tego czasu raz wziąłem premię, a sędzia wyliczała mi plan spłaty na podstawie poprzednich zarobków, gdzie co miesiąc/kwartał brałem premię, więc plan został a dochody są mniejsze niż 2-3 lata temu.
Musiałem zrezygnować z mieszkania które wynajmowałem (przez kilka miesięcy), teraz wynajmuję pokój, co ciąży mi trochę psychicznie że 43 letni facet mieszka w pokoiku 3x3 metry, w którym pracuje zdalnie, je, śpi i ćwiczy - nie jest to proste mieć non stop ten sam widok przed oczami, czy to praca czy "relax".
Pandemia oprócz tego wszystkiego negatywnego czego i Wy doświadczacie
trochę mi pomogła, pomogła pod tym kontem, że to wszędzie promowane,
pokazywane i celebrowane konsumpcyjne podejście do świata nagle gdzieś
zniknęło (zamknięte sklepy, restauracje, podróżowanie) i to uczucie że
nie mogę sobie na coś pozwolić, spędzić czas tak bym chciał - bo nie mam
kasy - zostało zamienione na "bo zamknięte i się nie da". Niebawem
wszystko wróci do normy, oby jak najszybciej i wówczas w jakimś stopniu
to rozgoryczenie może wrócić - oby nie.
Tyle jeśli chodzi o narzekanie, to wszystko minie i będzie kiedyś super, w to chcę wierzyć i wierzę, trochę "liznąłem" tematu podświadomości, medytacji, potrzebowałem się wyciszyć, uspokoić, zmienić nastawienie do świata (taki mentalny rozwój), z tego bardzo realistycznego i logicznego na ten który może mi przynieść coś dobrego bo ... dlaczego by nie.
Raz jeszcze przepraszam, cieszę się że tu zajrzałem, przeczytałem maile. Trzymajcie się, dużo, dużo pozytywnego myślenia, skoro było/jest źle to nie znaczy że może być bardzo dobrze.