czwartek, 7 maja 2015

Pomysł ... czy utopia ?

Hazard jest uzależnieniem, uzależnienie jest chorobą, a każdej chorobie powinno się zapobiegać, przeciwdziałać i leczyć dostępnymi środkami - postawmy taką tezę ?

O ile w przypadku kasyn, maszyn, zakładów bukmacherskich nie ma kontroli kto ile przegrał, bo nikt tego w żaden sposób nie ewidencjonuje, nikt nie deklaruje ile przyniósł pieniędzy i ile przegrał (chociaż czasami słyszy się w mediach o próbach walki z tym procederem). W przypadku "inwestowania" na rynku kapitałowym, odbywa się to przez dom maklerski, w którym musimy mieć rachunek maklerski i każda osoba fizyczna, która zawarła choć jedną transakcję na początku następnego roku dostanie z biura maklerskiego PIT-8C, który należy rozliczyć.
Łatwo dojść do wniosku, że w każdym momencie dom maklerski ma wiedzę na temat każdego inwestora (chodzi mi o przepływ kapitału - wpłaty, wypłaty, zna jego roczne saldo).
I tu pomysł: każda taka firma (bank) mogła by co jakiś czas (może 2-3 razy w ciągu roku - może
częściej), "wyłapywać" tych klientów, którzy zdecydowanie na tym rynku tracą kasę (są przelewy na rachunek i kasa zostaje wtopiona). Nie sądzę, że te osoby od razu muszą mieć problem z hazardem, że powinno je się leczyć - nie - powinno je się edukować, może powinny dostać jakieś materiały szkoleniowe, zaproszenie na e-szkolenie, itp.

Może powinna powstać jakaś inicjatywa społeczna, regulacja prawna, żeby w takich przypadkach zadziałać prewencyjnie, edukować a nie leczyć jak już będzie za późno, w ramach jakiegoś programu walki z uzależnieniem od hazardu ? ? ? ?

Nie wiem jak Was, ale mnie zapis małym druczkiem na stronie internetowej, w regulaminie brokera, czy domu maklerskiego o treści nie skłania do przemyśleń, tym bardziej że każdy kto zawarł choćby jedną transakcję na tym rynku ma tą wiedzę:

"Inwestycje w instrumenty ze względu na wykorzystywanie mechanizmu dźwigni finansowej, wiążą się z możliwością poniesienia znacznych strat finansowych przez Klienta nawet przy niewielkiej zmianie ceny instrumentu bazowego na podstawie, którego jest oparte kwotowanie cen danego Instrumentu.
Osiągnięcie zysku na transakcjach na instrumentach bez wystawienia się na ryzyko poniesienia straty nie jest możliwe. Podejmując decyzje inwestycyjne Klient powinien kierować się własnym osądem"


Zdaję sobie sprawę, że żadna firma nie zrezygnuje z takich Klientów (żadnych Klientów) i nie biedzie chciała wprowadzać działań, które mogą narazić ja na ich utratę. W tym biznesie jest tak, że nieważne czy zarabiasz czy tracisz na rynku, oni zarabiają na prowizji, spreadzie z każdej transakcji. Wydaje mi się, że problem hazardu w naszym kraju dopiero zostaje odkrywany, może jest tematem tabu, gdzieś pomału wychodzi na światło dzienne.

Powtórzę się - czy nie można zapobiegać, edukować zamiast czekać na tragiczne skutki społeczne, rodzinne, osobiste czy wydawać kasę na leczenie tych osób ?

Bardzo proszę o komentarz w tej sprawie, bo nie wiem czy mi "palma odbija" czy to walka z wiatrakami ?

6 komentarzy:

  1. Jeśli wpłacasz pieniądze, a następnie tracisz je i wpłacasz nowe, to jesteś najcenniejszym skarbem tego rynku. Dostarczasz pieniądze do ekosystemu, które później podzielą miedzy siebie instytucje finansowe. Także niestety, ale o takich klientów się zabiega, a nie z nimi walczy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładanie, a potem się ich leczy, ale to już finansowane jest z innej puli.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z przedmówcą, bank nie jest instytucją chartatywną i nie będzie dbał o indywidualne dobro swoich klientów. Czytałam ostatnio o foreksie, gdzie brokerzy doją klientów do ostatniego grosza manipulując kursami. Tylko nieliczni mają z tego jakiś zysk. Moim zdaniem pomysł o "wyłapywaniu" klientów którzy potencjalnie mają już problem z hazardem jest piękny ale utopijny. Broker / biuro maklerskie nie będzie podcinał gałęzi na której siedzi odcinając klientelę z której czerpie zyski. W biznesie nie ma sentymentów.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, hazard to olbrzymi problem,ale brokerzy, zwłaszcza Market Maker (MM), to problem jeszcze większy.Też sporo straciłem,na szczęście (jakkolwiek to brzmi)były to pieniądze własne, nie pożyczone i nie wspólne. Opamiętałem się, nie gram już 4 lata, nie byłem na terapii, bo diagnoza przyszła w porę z mojego wnętrza i portfela. Wracając do brokerów, dopiero po czasie,analizując wszystko widziałem,jak różnią się wykresy rzeczywistych kontraktów od tych z platformy MT4,co skłoniło mnie do wniosku, że broker jest drugą stroną transakcji, niejako kumuluje zlecenia klientów i tak np.na realnym kontrakcie eurusd opór lub wsparcie nie padało,a u broker typu MM padało o kilka pipsów i w ten sposób klient był ogołocony. Następnie klient chciał się odegrać, zwiększał pulę i tak powstawało błędne koło prowadzące do hazardu, nocy bez snu z laptopem na podłodze obok łóżka, bez spokojnie zjedzonego posiłku, ze spóźnieniami dziecka do szkoły itd.Reasumując uważać trzeba na siebie ale i na to u kogo się gra i na pewno broker czy dom maklerski pomocnej dłoni do klienta, którego doi nie wyciągnie. Pozdrawiam Cię, trzymaj się.
    Ps.Dzisiaj zobaczyłem na facebooku link do tego bloga, czytam od początku i mam wrażenie, ze kilku osobom pomoże:)
    A.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    Prowadziłem dom maklerski i współpracowałem z innymi brokerami znając statystyki zarabiających/tracących po 2 latach nie było zyskownego klienta.
    Po za tym brokerzy wiedząc to wyłączają twoje transakcje z prawdziwego rynku inzgafniaja cała twoja kase a nie tylko prowizj.
    Broker najwiecej zarabia na hazardzistach i to na nich kieruje sie reklamy.

    Zeby zacząć edukować potrzeba kilku samotników którzy to zaczną "hazardzistów "
    Mam kilku znajomych hazardzistów i nie wiem jak im pomoc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Statystyk nie znam, ale tam gdzie chodzę na terapię jestem "rodzynkiem" uzależnionym od Forex, reszta hazardzistów to maszyny, zakłady bukmacherskie - z tego wynika ze niezbyt wielu się leczy i widzi w tym hazard - ja nie widzialem było to "inwestowanie".

      Usuń