środa, 27 września 2017

Jestem ... dojrzałem ...

Bardzo Was przepraszam, że się tyle nic nie pisałem (ale zaglądałem przynajmniej raz w tygodniu), nie mam na to żadnego wytłumaczenia, więc nie będę nic ściemniał. Przeczytałem swój ostatni wpis i teraz wiem skąd tyle pytań o moją kondycję, co u mnie, bo rzeczywiście nie był to zbyt optymistyczny post - uspakajając - wszystko jest ok, dziękuję za troskę.

Jak wiecie kwota moich długów jest na tyle duża, że nie raz już o tym wspominałem że umrę jako zadłużony człowiek z oddechem komorników na karku - oczywiście tak może być - ale dojrzałem i zrobiłem mały krok, ale ogromny jeśli chodzi o to co może zmienić w niedalekiej przyszłości. Znalazłem ludzi którzy chcą mi pomóc i zając się moją sprawą, jeśli chodzi o kwestie upadłości konsumenckiej. Co prawda to kolejne "wyzwanie" finansowe z mojej strony, ale zdecydowałem się spróbować, bo innej możliwości na wyjście z długów w mojej sytuacji nie ma. Na dzień dzisiejszy zbieram wszystkie dokumenty odnośnie moich długów, leczenia, itp, i mniej więcej za ok 6 miesięcy zostanie złożony wniosek do sądu, im bliżej tym będzie bardziej nerwowo, nie nastawiam się na sukces ale sama myśl, że może kiedyś będę mógł bez obaw odebrać numer z nieznanego telefonu, że nie będzie mnie przerażać awizo w skrzynce, że będę mógł zacząć wszystko od początku - to wszystko warte jest tego ryzyka i stresu.
Raz jeszcze bardzo dziękuję za troskę, nadzieja nie umarła, pozdrawiam.

10 komentarzy:

  1. No widzisz nie umrzesz zadłużony dzięki dobrodziejstwu upadłości konsumenckiej. Masz głowę na karku po s. dyplomowych dobrze zarabiasz i masz potencjał do większych zarobków. Zagranica stoi otworem ewentualnie. 3 stówki to ma każde małżeństwo do spłaty do 30 lat i żyją.
    Albo bank się „ułoży” albo nigdy nie odzyska swojej kasy plus astronomicznych odsetek.
    Twój żal do żony jest jak najbardziej na miejscu gdyż kiepski związek współtworzy. Kilkanaście lat niewiedzy życia obok siebie. Przecież kiedy pomnażałeś kapitał po kilkaset procent musiała odczuć Twój euforyczny nastrój i uczestniczyć w wizjach różowej przyszłości.
    300tys była warta jej miłość i zostań przy tej sumie bo tak naprawdę nie wiesz ile mniej. Bez nogi też by Cię zostawiła.
    Nie stać Cię na większe mieszkanie i na wypełnienie macierzyństwa w 1000% no to odaszła.
    Dziwnym trafem faceci grywają może to przez społeczną funkcję utrzymania rodziny i coraz większych materialistycznych wymagań pań?
    Bądź dobrym ojcem spłać długi i opowiedz synowi o cenie miłkości...
    Nie bierz wszystkiego na bary. Wiem, Ty klikałeś i zawsze będziesz ofiarą dlatego dobrze że odeszła. Tak jak alkoholik jest wiecznie ofiarą...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie pękaj też jestem hazardzistą dlatego,że lubię szybko zarabiać pieniądze i łatwo wydawać.Nic nie dzieje się z przypadku pamiętaj !!! Pozdro trzymaj się tam !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Samolotami za sterami tez latacie? Nie? A na rynek kapitałowy bez uprawnień to mozna? Ale tu to proste kupić tanio sprzedać drogo i bańka na koncie jest. Tak wam się tylko wydaje, to jest trudniejsze od latania samolotem. Choc tam błąd grozi śmiercią.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj, nie dajesz znaków życia, co u Ciebie?

    OdpowiedzUsuń
  5. Do autora bloga. Mam wielki problem. To samo co Ty tylko wcześniejsza faza. Otóż w 2016 zarobiłem gigantyczne pieniądze na forexie. Od 2011 do 2015 było rożnie. 2016 Raj na ziemi. Od sierpnia 2017 przyszła czarna seria. Zamiast wyjść na 2/3 zysku (taki był plan tzw. Czerwona linia) to próbowałem wrócić na szczyt. Mogłem wyjść na olbrzymim zysku. I w chwili próby zawiodłem. Czerwona linia do kosza. Emocje pokonały rozum. Koniec jest niedobry. Wiem ze nie wolno mi juz tego dotykać. Miałem zycie jak młody Bóg. Do śmierci. I przez głupotę roztrwonilem. Na szczescie nie mam długów. I zostało mi na zycie. Ale miałem raj. Wyjazdy hulaj dusza. Teraz mam depresje mysli Samobojcze. Od kilku lat nie pracuje. Było tyle kasy ze nie szukałem. Po co ? A teraz mam stracha. Żona mnie wspiera ale słusznie żąda końca tego hazardu. Konsekwencje sa bardzo poważne. Czeka mnie sprzedaż domu (kupiony jako inwestycja, mieszkamy w dobrym apartamencie). I co ? Muszę podkulic ogon i zyc. Na przeżycie na wiele lat mam. Malzenstwo sie nie rozpadło ale dostaję sygnały od żony ze mam skonczyc. I zrobię to w poniedziałek. Nie wiem co dalej z moim życiem. Ok długów nie ma. Jakiś kapitał został. Ale zawodowo jestem na oucie od kilku lat bedzie problem z praca. Wiem ze jeśli teraz tego nie przerwę to moge skończyć na dnie. Bez rodziny na ulicy. A nawet z długami albo na sznurze. Trudno. Zarobiłem i straciłem miliony. Ale teraz juz nie ma żartów. Jeszcze kapitał jest i on juz nie do grania. Szkoda bo gdybym trzymał sie zasady 2/3 zysku nie oddam i gdybym wyszedł w sierpniu 2017 to żylbym jak krol. Nie potrafiłem sie wycofać pomimo ze przysięgalem sobie ze na czerwonej wychodzę. Dlaczego dlaczego. Gdybym wyszedł .... i potem to juz był czysty hazard. Wrócić tam na top. Tam gdzie byłem. Nie udało sie. Wręcz coraz gorzej. Doszedłem do dna. Kazdy ma swoje dno. Dla jednego to ulica i długi. Dla mnie dnem jest to ze zostało mi jedynie na spokojne zycie na kilkanascie lat plus mam 3 mieszkania na najem tez warte trochę ( za 10 lat emerytura). A w 2016 i do połowy 2017 jak żyłem ? Co chwile wyjazdy. Kanary Rzym Wenecja budapeszt Chorwacja Lizbona Sztokholm. Bajka. Podobnie jak autor bloga byłem na fali. Wiedziałem ze forex jest niebezpieczny. Ale byłem pewny ze jakby źle szło to uciekam na czerwonej linii ktora dalej daje mi raj. No 2/3 raju ale tez raj. Nie wziąłem pod uwagę ze ......: nie ucieknę na czerwonej. I mnie tak pociągnęło ze szok. Doszedłem teraz do czerwonej linii ale nie raju tylko zycia. A to juz muszę bronić jak oka w głowie. Standard zycia mi spadł dramatycznie. Ale jeszcze mam rodzine mam dobre mieszkanie i kapitał na skromne zycie. Bedzie ciezko ale jakie wyjście ? Jeśli dalej forex to koniec moze byc gorszy. Rozpad rodziny. Wariatkowo (mam nadzieje ze stany depresyjne sie cofną). Utrata reszty kapitału. Utrata mieszkań. Nawet samobojstwo. Matka jest w podeszłym wieku. Tez o niej muszę myślec. Moja rada: trzymajcie sie z daleka od hazardu. Jeśli ktoś musi spróbować to mikro stawki. Myślisz ze jesteś dobry ? To wrzuć 500zl do brokera i zrób z tego milion. Nie udało sie ? Daj sobie spokoj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co - za dużo usprawiedliwiania "porażki", racjonalizujesz to i myślisz że wiesz w czym jest/był problem i teraz to już nie będziesz tak postępował - wiesz ile razy ja sobie tak mówiłem zmieniając strategie grania. Jak to się mówi "łatwo się człowiek przyzwyczaja do dobrego", jak mówisz nie wylądowałeś na ulicy masz rodzinę i kasę na życie - nie stracić tego. Odleź w sobie pasję i znajdź jakieś zajecie, doceń to co masz bo masz bardzo dużo - póki nie jest za późno. Domyślam się że teraz przeżywasz "żal po stracie", musisz zapomnieć o przeszłości i pomyśleć o tym co będzie. Powodzenia, nie stocz się, po to jest ten blog żeby ten krok przede mną się zatrzymać !!!

      Usuń
  6. Dzieki za komentarz do mojego posta. Wiesz nie sadze ze cokolwiek usprawiedliwiam. Po prostu pokazuje jak przegrałem będąc zwycięzcą. Okazało sie że czerwona linia była jak guma od majtek zamiast po prostu odciąć mnie od pozycji i forexu w ogóle. Dopóki byłem ponad nią to ona istniała. Ale jak kapitał spadł do jej poziomu to jakoś przestała pełnić rolę przycisku katapulty. Psychika zawiodła. To nie ma nic wspólnego ze strategią grania. Jak byłem grubo do przodu to każda strategia była dobra. Pod warunkiem że zysk jest ponad czerwoną linią dobrobytu. Żal po stracie jest olbrzymi. Depresja czarne mysli brak sił na cokolwiek. To ze sie zatrzymuję wynika z instynktu samozachowawczego. Niestety bo mogłem wcześniej. Ale rozum nie zatrzymał hazardu. Ba dopóki byłem na wielkim plusie (kwoty z sześcioma zerami) to nie uważałem tego za hazard. Bo niczym nie ryzykowalem. A Instynkt przyszedł pózniej ( jak juz było jeszcze mniej na koncie) bo pojawił się strach. Że stracę środki do zycia nieruchomosci i malzenstwo sie rozpadnie. Ja nie mam silnej psychiki. Silna jak grubo w portfelu. Słaba jak z kasą cienko. W ogóle podziwiam Cię ze stworzyłeś tego bloga. Bardzo cenne. Mi póki co spanie pod mostem nie grozi. Byłem na wielkich pieniądzach ( dal mi je forex) które potem straciłem. Ale nie wszystkie. Ale jest wielu ludzi którym Twój blog moze uratować Zycie. Każda forma hazardu moze zabić. Automaty kasyno poker gielda forex lotto etc. Mechanizm jest zawsze taki sam. Prędzej czy pózniej spirala strat. Długi, rozpad małżeństwa utrata pracy utrata środków do zycia. Izolacja. Potem depresja ktora jest bardzo niebezpieczną chorobą. A stąd juz blisko do sznura. Liczba samobójstw w Polsce jest duzo wyższa niz ilosc śmiertelnych wypadków drogowych. Bodaj 16 samobójstw każdego dnia. Dlatego popieram Twojego bloga. Ludzie trzymajcie sie z daleka od hazardu. Bo jak wciągnie to stracicie wszystko co macie. Na koncu drogi jest sznur. Zwycięzcami zawsze są organizatorzy, mafie lub wielkie instytucje finansowe (dostęp do informacji, super szybkie komputery, możliwość kreowania rynku etc). Jasne ze kazdy ma prawo spróbować. Ale zagrajcie 0,1 Lota. Ani grama wiecej. Przegrasz raz drugi trzeci. Stracisz niewielka kwotę. I na miłość boską odetnij sie na zawsze. Żaden system nie działa. Szkolenia to kit. Dam prosty przykład. 1000zł. W teorii jeśli jesteś w stanie robic 100% rocznie (raptem jakieś 6-7% miesięcznie) to po 25 latach będziesz najbogatszym Polakiem. To połowa szkoleniowców forex powinna byc na liście 100 Wprost. Jakoś ich tam nie ma. Ja miałem farta, wszedłem bardzo wysoko ale.... do czasu. Fart sie skończył i zamiast raju mam z powrotem troski normalnego człowieka. No moze mam lepiej niz Kowalski ale juz nie to co było.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hazard wciąga,jak inne nałogi... a terapie wglądowe? jak ustawienia hellingera,systemowe? mogą być pomocne.. mogą zatrzymać machinę...może warto? Wówczas mozna dotrzeć do źródla problemu, zobaczyć co, kto za tym stoi.. bo często tak jest, że coś ciagniemy za sobą...

    OdpowiedzUsuń
  8. a wiesz, że zauważona "porazka" i przeżyte emocje z nia związane, a nie sytuacja i emocje zamiecione pod dywan sprawiają, że to przechodzi w nasze zasoby? stajemy się silniejsi.

    OdpowiedzUsuń
  9. Inwestowanie na giełdzie to jest bardzo ryzykowna gra i uważam, że więcej można na niej stracić niż zyskać. Jeżeli się zatrzymamy w odpowiednim momencie to jest dla nas szansa. Jednakże, jeżeli tego nie zrobimy to możemy stracić wszystko.

    OdpowiedzUsuń