piątek, 19 czerwca 2015

Odnośnie żon, partnerek, ...

Oglądałem jakieś dwa dni temu film o początkach ruchu AA, o założycielu Billu Wilsonie, ruchu który swój początek miał w USA w 1935 roku, "Nazywam się Bill W." film z 1989r - klasyka jeśli chodzi o tą tematykę. Oglądając ten film, przypomniało mi się, że znajomo brzmi ta historia i okazało się, że oglądałem całkiem niedawno w TV nowszą ekranizację "Gdy miłość to za mało" (2010r). Dlaczego o tym piszę? Pomijając hollywoodzką oprawę filmu, każdy uzależniony człowiek (od czegokolwiek), lub osoba współuzależniona, znajdzie moment w filmie, który szczególnie będzie dla
niej znajomy, moment z którym będzie mogła się utożsamić. Nie będę opowiadał Wam całego filmu, ale w tej pierwszej ekranizacji, był moment, który trafił do mnie, w którym mogłem postawić się w roli tego człowieka. Jest to scena, gdy po pierwszym pobycie w szpitalu, jest w domu i rozmawia z żoną, mówi tam co naprawdę daje mu picie alkoholu, poniekąd dlaczego to robi, ale pada tam zdanie, że czuje ogromny wstyd, że ma problem spojrzeć w oczy nawet własnej żonie - ten wstyd, jaki u mnie występuje opisałem we wstępie "Terapia - czytanie pracy przed grupą".
Drugi tytuł nieco rozszerza tematykę o początki grupy Al-Anon, grupy wsparcia dla osób żyjących z osobami uzależnionymi od alkoholu. I znów dlaczego o tym wspominam, osoby, które żyją, decydują się żyć z osobami uzależnionymi, nie mają łatwego życia, zmagają się z uzależnieniem bliskich, ich stanami, humorami, konsekwencjami, do tego zmagają się z problemami własnymi, tymi które dotyczą dnia codziennego (w pracy, zdrowie, itp). I znów jedna scena, w domu trwa spotkanie mężczyzn, którzy rozmawiają, wspierają się odnośnie swojego problemu, żona Billa, przynosi herbatę, ciasteczka, zerka przez okno i widzi sznur samochodów zaparkowanych wzdłuż ulicy, a w nich żony czekające na swoich mężów. Lois wychodzi do nich i zaprasza je wszystkie do domu na herbatę, żeby mogły porozmawiać, podczas tych rozmów padają zdania: "myślałam, że gdy przestanie pić pojawi się miłość i szczęście - nic z tego, tego nie da się zapomnieć" kolejne "oni próbują wyzdrowieć, a my wciąż chorujemy" i jeszcze jedno "Nasi mężowie starają się wyzdrowieć my też powinnyśmy". Te słowa są dla mnie bardzo ważne, trafiają do mnie, są chyba oznaką mojego trzeźwienia, ponieważ utkwiły mi w pamięci. Dają jasny przekaz, że pomocy w jakiejkolwiek formie, a wydaje mi się w takim samym stopniu, równocześnie potrzebuje rodzina, związek, partner, partnerka.
Słowa do osób uzależnionych, które podjęły terapię - terapia, przynajmniej ten etap na którym ja jestem, może później będzie inaczej, skupia się na mnie, na tym co czuję, co czułem grając, uczy radzenia sobie z głodami, uczy empatii, tłumaczy pewne zjawiska, mechanizmy którymi się kierowałem - ja nie zapomnę o osobach, które skrzywdziłem, konsekwencje muszę ponieść, ale staram się, żeby były możliwie jak najmniej dotkliwe w skutkach właśnie dla nich, one (te osoby) też swoje już przeżyły.

14 komentarzy:

  1. Nie wiem od czego zaczac. Mam 26 lat,od pieciu lat jestesmy malzenstwem. Podjelismy decyzje o powiekszeniu rodziny...i udalo sie,za piec tygodni na swiecie pojawi sie moje najwieksze szczescie. Moj maz to fajny facet,pracowity,pomocny,kochajacy. Nadszedl czas aby kupowac cala wyprawke,troszke juz mielismy. Pytam mojego meza ile nam pozostalo pieniazkow na koncie...i uslyszalam jakies omijajace wypowiedzi. Przez prawie rok nie podgladalam naszego wspolnego konta,to on robil oplaty,zakupy,ja tylko robilam liste poniewaz nie nawidze lazic po sklepach. No i pomyslalam,ze zobacze sama jak sytuacja wyglada...no i malo nie padlam. Lzy poplynely mi po policzkach kiedy zauwazylam,ze nic nie zostalo. Jeszcze wieksze zdziwienie bylo gdy sprawdzilam co to za konto,na ktore moj maz dwa-trzy razy w tygodniu przelewa po 500-1000 zl...i tu bylo jeszcze gorzej-zaklady bukmacherskie. Moj maz ciagle chodzil z telefonem,nawet klocilam sie z nim o to,bo powoli zaczynalo byc to dla mnie meczace,bo potrafil w restauracji bawic sie telefonem,na spacerze,przy obiedzie...myslalam,ze to uzaleznienie od internetu,nawet mowilam aby odwiedzil psychologa,bo ma problem,a on tlumaczyl,ze sprawdza wyniki meczy (jest sportowcem). Caly czas patrzal mi prosto w oczy i klamal. Zabolalo. Wzial nawet jakis kredyt i go takze przegral. Gdy powiedzialam,ze znam cala prawde przepraszal,tlumaczyl,ze ze wzgledu na ciaze nie chcial mnie stresowac,nie chcial aby cos sie stalo i po porodzie chcial powiedziec. Wybaczylam mu. Choc bolalo wybaczylam. Pomyslalam nawet,ze nie powinno go to spotkac,ze nie zasluzyl na to. Poszukalam mu terapeuty. Dzisiaj powiedzial,ze to tez moja wina,bo gdybym w pore zauwazyla to bym mu pomogla. Przykro mi sie zrobilo. Zaraz przeprosil,ale slowa pozostaly w pamieci i zabolaly. Co prawda w porownaniu z innymi nie przegral wiele,bo jakies 10-12 tysiecy,ale dla nas to bylo wszystko,wiecej nie mielismy. Bardzo go kocham,ale czy on z tego wyjdzie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za Twój komentarz. Wyjdzie - jeśli tylko będzie tego chciał - jedyny konieczny warunek, musi chcieć - tylko i aż tyle. Oby z tego wyszedł i zrozumiał do czego może to doprowadzić. Mam nadzieje że Wam się poukłada.

      Usuń
    2. Jezu. Zamarłam. Nasza sytuacja wygląda identycznie!! I zaczęło się również identycznie. Skończyło się już gorzej. Mąż okradł moją rodzinę (złoto), ukradł również moje złoto, sprzedał swoją obrączkę. Boli strasznie. Mamy ok. 50 tys długów, z czego (12 jest tylko i wyłącznie na mnie). Odkładaliśmy na działkę, i te 12 tys wzięłam w pracy. Przegrał wszystko. Za równy miesiąc rozpoczyna terapię w zamkniętym ośrodku. Mamy dwuletnie dziecko. Czy mogę prosić o meila, zarówno do autora bloga jak i autorki powyższego komentarza? Potrzebuję porozmawiać prywatnie.

      Usuń
    3. mail do mnie: hazardzistaja@gmail.com jeśli chodzi o osoby, które się tu wpisują to nie posiadam maili.

      Usuń
  2. Nadzieja umiera ostatnia...

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo bym chciala,aby mu sie udalo,bo to naprawde fajny facet. Nigdy bym nie pomyslala,ze tak da sie wciagnac w to bagno. Najgorsze jest to,ze teraz pozostaly dlugi i popadniemy w wieksze,bo za cos kupic wyprawke trzeba...zycie jest czasami smutne. Ciezko mi zrozumiec dlaczego to zrobil...jak mogl tak dac sie wciagnac. Pousuwal juz ikonki z telefonu,laptopa,ale na usuniecie konta zgode musi wyrazic moderator strony...to jest chore. Teraz do dwoch tygodni trzeba czekac na usuniecie strony. Najwazniejsze,ze juz nie gra. Poki co to dopiero kilka dni,ale narazie sie trzyma,daje rade. Bardzo chce,aby mu sie udalo i bardzo bym chciala,aby wszystkim sie udalo...zebyscie wszyscy mieli sile na walke z tym wstretnym i podstepnym nalogiem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzień dobry. Mój partner z którym znam sie od 15 lat jest hazardzista. Dowiedziałam sie o tym 2 tygodnie temu. Za miesiac rodzę. Dług to 200 000. ( tak mowi). Nie wiem co pisać jestem otępiała. Nie chce pocieszenia chce przetrwać tylko ten dzień i kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  5. Do Pani, która za miesiąc rodzi.
    Hej, hej pomyśli Pani o tym za miesiąc, proszę nie fundować dzieciątku takiego smutku.

    OdpowiedzUsuń
  6. Szanowny Autorze. Szanuję chęć publicznego oczyszczania się z własnych błędów, każdy swoją terapię przechodzi inaczej - nie jestem przekonany czy ten blog będzie przestrogą - książek, opracowań i historii o alkoholizmie i innych uzależnieniach jest na rynku sporo, uzależniony i jego otoczenie nigdy tych problemów nie widzi (albo widzieć nie chce, albo są one mocno zakamuflowane przez zainteresowanego) zanim nie jest za późno (a schematy uzależnień są bardzo podobne). Predyspozycje do uzależnień każdy ma genetycznie inaczej uwarunkowane, co również udowodniono naukowo. Poruszony tutaj przypadek jest mi dobrze znany, jestem już mocno dorosłym dzieckiem takiego przypadku podobnej maści "Autora" i mam taką sugestię - proszę się skupić najpierw na sobie, wyleczyć się, potem postarać się odbudować zaufanie rodziny, przy czym z mojego punktu widzenia w odniesieniu do własnych doświadczeń - nie jest to możliwe, ponadto proszę mieć świadomość, że uzależnienie pozostanie do końca życia. Serdecznie życzę odbudowania życia własnego, zadośćuczynienia poszkodowanym (jeżeli jest to możliwe), nie użalania się nad sobą i swoim losem, głębokiej pokory w stosunku życia i kontroli nad własnymi emocjami. Jako osoba współuzależniona od alkoholika, hazardzisty, skrajnego egoisty oraz agresywnego despoty - swoją terapię mam już za sobą i piszę te słowa z umiarkowanym spokojem - rodzina cierpi często bardziej niż sam uzależniony. Zmiany są możliwe, ale robota dużo cięższa niż się wydaje - nie słowa - czyny są najważniejsze. Wszystkiego dobrego. Zawsze warto walczyć o lepsze jutro.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za wszystkie słowa. W jednym z postów napisałem i nadal tak uważam, że osoba uzależniona nie szukająca pomocy, nie czyta takich blogów, nie czyta też "książek, opracowań i historii o alkoholizmie i innych uzależnieniach jest na rynku sporo" ponieważ tego nie szuka, przynajmniej ja nie szukałem. Tego bloga piszę dla siebie, może dla kogoś kto po jego przeczytaniu kiedyś sobie o mnie przypomni, o anonimowej historii człowieka, który zrujnowała kilka istnień - jeśli tak się nie stanie, trudno ja "poświęciłem" kilkanaście godzin swojego życia by zklecić te kilkanaście postów, nie musiałem się nad nimi wysilać, ponieważ są we mnie, w mojej głowie (na hazard zmarnowałem wielokrotnie więcej), jeśli ktoś z tego skorzysta, odnajdzie coś dla siebie to będzie super (nie muszę o tym wiedzieć), jeśli nie to wylałem to z siebie i pomogłem wyłącznie sobie - taki zdrowy egoizm. Jeszcze raz dzięki za wpis.

      Usuń
    2. Właśnie wydaje mi się podobnie że osoba uzależniona to osoba która jest niezadowolona z tego co ma i szuka szczęścia w różnych rozrywkach typu alkohol , papierosy itp. a czasem nawet rozrywką dla nieszczęśliwego człowieka niezadowolonego z siebie jest poniżanie innych po prostu takie zagłuszanie swoich braków w tym że jest ktoś nieszczęśliwy z samym sobą.Szczęśliwość trzeba znaleźć w sobie nie w ludziach lub rzeczach lub pieniądzach jak to teraz bywa (wielką krzywdę robią dziś ludziom reklamy prawie każda kłamie mówi że będziesz szczęśliwy jak weźmiesz kredyt na auto lub wczasy a to nieprawda bo będziesz musiał z nawiązką za to zapłacić a te wczasy i lepsze auto wcale nie jest potrzebne do szczęścia).Bożena

      Usuń
  7. Żony/partnerki hazardzistów uważajcie na swoich ''kochanych'' życie z aktywnym hazardzistą to koszmar jaki sie nie sni nawet po nocach.Sam jestem uzależniony,dlatego to pisze.Smutne,lecz prawdziwe.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wy uzależnieni od hazardu macie skomplikowaną zmienność nastrojów. Raz jest pięknie, cudnie, potraficie góry przenosic. Innym razem rzekomo nie chcecie pomocy, by nie ściagnac na dno siebie i partnerki. Zero logiki... I tak przez cały czas...

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawie opisany temat. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń