... i o ile w mojej głowie wciąż myśli te same (zatem powtarzał się nie będę) i nastrój taki sobie, to przynajmniej wiem na czym stoję jeśli chodzi o postanowienie sądu. Wyrok zapadł, uprawomocnił się, nie było żadnych zażaleń i od lutego realizuje plan spłaty określony na 3 lata. Zasądzona kwota jest wyższa o którą ja wnioskowałem, ba jest wyższa niż wnioskował sam syndyk. Wynika to z tego że poprzedni rok był niezły jeśli chodzi o zarobki, co prawda nigdy tych pieniędzy nie widziałem bo 60% trafiało do syndyka, ale na papierze wyglądało "fajnie" i tym tropem poszedł sąd, że kolejne lata będą równie dobre - na co się nie zapowiada, a przynajmniej wiem że słaby będzie pierwszy kwartał.
Pozostaje mi się z tym pogodzić, przełknąć to i wytrzymać, jakoś dotrwać do końca żeby zamknąć ten rozdział życia. Co będzie, zobaczymy.
Łatwo nie jest - sami to wiecie - życzę powodzenia, wytrwałości, wytrwaniu w postanowieniach i próbie łapaniu i trwania w tych chwilach, które dają oddech.
Dzięki za troskę.
JESTEM HAZARDZISTĄ, mam 37 lat, żonaty (już nie), jedno dziecko (6lat) - (info z 2015roku), 12 lat temu rozpocząłem inwestowanie na giełdzie (problemy zaczęły się przy okazji gry na rynku FOREX), wykształcenie wyższe (UW) + studia podyplomowe i ... cała masa problemów. Proszę wyślij link do bloga swoim znajomym, umieść go na facebooku, może znajdzie się chociaż jedna osoba, która w porę się zatrzyma, zastanowi się i zrozumie, co stawia na drugiej szali.