... a tu okazuje się że wyrok zapadnie na następnej rozprawie, za kolejny tydzień.
Właściciel mieszkania się odezwał, muszę je opuścić do połowy grudnia - tak się dogadaliśmy, szukam czegoś w "dobrych pieniądzach", praca - jak to praca w korpo i sprzedaży (bez komentarza), była żona - raczej poprawne relacje, no i najważniejsze i najlepsze na koniec - dziecko - oddał bym mu wszystko i wszystko dla niego zrobił, ale muszę być ojcem, również takim który przygotuje go do dorosłego życia - tyle na tą chwilę.
Właśnie przeczytałem wszystkie swoje poprzednie posty, wróciły wspomnienia, obawy (raczej wciąż są żywe o przyszłość) - tak dla odświeżenia pamięci, pomyślałem że udam się na jakiś miting, spotkać ludzi którzy mają/mieli te same problemy co ja, ludzi którzy mnie doskonale rozumieją bo doświadczyli tego co ja, wyryć sobie w głowie że hazardzistą będę do końca życia !
JESTEM HAZARDZISTĄ, mam 37 lat, żonaty (już nie), jedno dziecko (6lat) - (info z 2015roku), 12 lat temu rozpocząłem inwestowanie na giełdzie (problemy zaczęły się przy okazji gry na rynku FOREX), wykształcenie wyższe (UW) + studia podyplomowe i ... cała masa problemów. Proszę wyślij link do bloga swoim znajomym, umieść go na facebooku, może znajdzie się chociaż jedna osoba, która w porę się zatrzyma, zastanowi się i zrozumie, co stawia na drugiej szali.
poniedziałek, 4 listopada 2019
czwartek, 19 września 2019
Już za chwilę, już za momencik ...
... za kilka dni wszystko się zakończy, w sensie ostatnia rozprawa o ustalenie planu spłaty ..., a tak naprawdę to chyba się zacznie na dobre, bo pewnie przez następne 3 lata trzeba trzymać się planu bez względu na sytuację materialną, żeby nie dać "ciała" gdzieś po drodze i zaprzepaścić wszystkiego.
Kiedyś ciśnienie jakie miałem na zarabiane/gromadzenie pieniędzy przełoży się na takie samo ciśnienie by opłacić wszystko i mało kogo będzie interesować, że nie wziąłem premii, że miałem słabszy kwartał - kasę trzeba płacić ... i trochę mnie to zaczyna przerażać.
Tyle lat siedziałem w tym syfie, odbiłem się, zrobiłem krok na przód, ale, ciśnienie, presja na zarabianie kasy zostaje (z innych pobudek ale jest/będzie) - g...o wciąż to samo, ot konsekwencje hazardu - zatem przemyśl czy warto w to wchodzić.
Kiedyś ciśnienie jakie miałem na zarabiane/gromadzenie pieniędzy przełoży się na takie samo ciśnienie by opłacić wszystko i mało kogo będzie interesować, że nie wziąłem premii, że miałem słabszy kwartał - kasę trzeba płacić ... i trochę mnie to zaczyna przerażać.
Tyle lat siedziałem w tym syfie, odbiłem się, zrobiłem krok na przód, ale, ciśnienie, presja na zarabianie kasy zostaje (z innych pobudek ale jest/będzie) - g...o wciąż to samo, ot konsekwencje hazardu - zatem przemyśl czy warto w to wchodzić.
czwartek, 2 maja 2019
wtorek, 23 kwietnia 2019
Czas mija ...
... cały czas się coś dzieje, może nie dużo, ale "nowego" - syndyk zakończył swoją prace i czekam na ostateczny termin rozprawy gdzie zasądzony zostanie ostateczny plan spłaty.
Subskrybuj:
Posty (Atom)